Briggs Land - 1 - Kobieca ręka.

okładka

Briggs Land - 1 - Kobieca ręka.

Produkt jest aktualnie niedostępny

Kliknij tutaj, jeśli chcesz otrzymać maila, gdy produkt się ukaże.

OPIS

Terytorium Briggsów to siedziba największego i najtajniejszego antyrządowego ruchu secesjonistycznego w Stanach Zjednoczonych. Miało być bezpieczną przystanią dla każdego, kto chciał wieść proste, spokojne życie z dala od świata. Stało się jednak ostoją dla białych ekstremistów i uzbrojonych bojówek. Terytorium to czerpie również miliardy dolarów ze sprzedaży pozwoleń na odwierty.

Przebywający w więzieniu patriarcha rodu, Jim Briggs, rozpoczął negocjacje mające na celu sprzedaż całego terenu rządowi w zamian za natychmiastowe zwolnienie. Żona Jima, Grace, po kilkudziesięciu latach spędzonych na tej ziemi potrafi dostrzec jej potencjał. Chciałaby uczynić z Terytorium Briggsów miejsce, w którym szanuje się tradycję i chroni obywateli stawiających czoła niepewnej przyszłości. Próbując odebrać mężowi władzę, doprowadza do wojny wewnątrz społeczności – a nawet własnej rodziny. Sytuacja staje się groźna. Posunięcie Grace może ściągnąć na Terytorium uwagę agentów federalnych.

Pisarz Brian Wood (The Massive, Rebels) i rysownik Mack Chater (Smoke/Ashes) – stworzyli pasjonującą sagę kryminalną, która doskonale pasuje do niespokojnego świata, w jakim przyszło nam żyć.

DODATKOWE INFORMACJE

    Seria:Briggs Land (#1)
  • Format:170x260 mm
  • Liczba stron:160
  • Oprawa:miękka
  • Papier:kredowy
  • Druk:kolor
  • ISBN-13:9788328126336
  • Data wydania:14 marzec 2018
  • Numer katalogowy:356708

ZOBACZ PRZYKŁADOWE PLANSZE

przykładowa plansza
przykładowa plansza
przykładowa plansza

RECENZJEjak działają recenzje?

Dla mnie OK

To takie "Sons of Anarchy", fajnie pasują rysunki do treści. Mi jakoś podeszły kadry Lazarusa, ale jak komuś się nie podobało to i tu będzie marudził. Dobrze, że zabrał się za ten tytuł Egmont, bo w innym przypadku stawiałbym, że seria stanie na pierwszym tomie, podobnie jak Synowie Anarchii, który złym komiksem nie był, ale jakoś odbiorcom nie podszedł.

Autor: Marcin Telega Data: 03.04.2018
Poziom wyżej nż SOA

Synów Anarchii obejrzałem jeden sezon - komiksu na podstawie serialu nie czytałem. Ale to dlatego, że obejrzałem jeden sezon. Wiem, że wiele inteligentnych osób lubi ten serial, dlatego z góry proszę o wyrozumiałość. Ale niestety, strasznie ciężko mi się oglądało tę opowieść o głupkach. No bo to zwykłe głupki były. Pod pozorem serialu o ludziach z charakterem ktoś mi sprzedał serial o jakiejś zgrai, której głównym wyznacznikiem była mocno dyskusyjna inteligencja każdego z jej członków. Pod pozorem opowieści o prawdziwych mężczyznach - historyjkę o kilku dorosłych dzieciakach, którzy podejmują bzdurne decyzje na podstawie wydumanych przesłanek a potem boją się wziąć za to odpowiedzialność. Bo tak naprawdę nie wiedzą, jak to jest być dorosłym. Na przykład - kto normalny mści się na koledze za wydumaną zniewagę pod adresem żony, zdradzając tę żonę z dziewczyną, która się koledze podoba? Mądre to? Pod pozorem rozgrywek gangsterskich, w których stawką jest życie i śmierć - bajkę o kilku takich, co myśleli że są sprytni, ale ich motywację i przyszły rozwój sytuacji widz przewidywał od samego początku. Dodatkowo byli to ludzie samolubni - pod pozorem wspólnoty, aroganccy - pod pozorem silnego charakteru i zasad. A do tego przerażająco dziecinni. I, o dziwo wszyscy to akceptowali. Dla lokalnej społeczności byli romantycznymi bohaterami, którzy utrzymują porządek. Lokalna społeczność pozwalała dyktować warunki głupkom i była porażająco uległa wobec głupków. Nawet jeśli ktoś ich krytykował, to wszyscy traktowali ich poważnie. Tego nie potrafię zrozumieć - jak im się udawało aż tak okłamywać samych siebie? Mam wrażenie, ze gdyby nieznacznie przesunąć akcenty, wyszedłby świetny serial komediowy o kilku zdziecinniałych mitomanach, którzy bawią się w romantyczny gang motocyklowy. Ale to w porządku, przecież są tacy ludzie i o nich też można zrobić dobry serial na poważnie. Tylko że twórcy serialu nie zostawiali widzom komunikatu - hej, weź zluzuj trochę, to jest serial o idiotach. Nie, oni mówili raczej - tak, to jest właśnie męski świat, tacy są prawdziwi mężczyźni, tacy romantyczni, pełni dobrych chęci, ale też popełniający błędy. Serio? To prawdziwy mężczyzna jest głupkiem? Kto w to uwierzy? Ja jakoś nie mogłem, przestałem oglądać. Może coś się zmieniło w kolejnych sezonach? Nie miałem cierpliwości, żeby sprawdzać. Briggs Land jest zdecydowanie o klasę wyżej. Mam wrażenie, ze Brian Wood zgodziłby się z taką oceną Synów Anarchii. A to choćby ze względu na scenę, w której Grace wspomina, jak jej mąż wypędził zonę pedofila ze wspólnoty. Pod pozorem zasad i utrzymania czystości - a tak naprawdę ze wstydu, że do tego dopuścił na swoim terytorium. Ktoś musiał zapłacić, bo on poczuł się jak urażony chłopiec, który wolał, żeby nikt mu nie przypominał o popełnionym błędzie. Tak właśnie zachowują się synowie anarchii. Tylko tam nie ma takiej Grace, żeby im to uświadomiła i spławiła gnojka. I żeby uwiadomiła czytelnikowi, ze autor wie, kto w jego opowieści jest idiotą i dlaczego. Grace nie za bardzo traktuje poważnie swojego męża. Wie, ze to duży chłopczyk, na którego wystarczy krzyknąć, żeby się zamknął. Jest dla niej przejrzysty i przewidywalny - ona wie, co on zrobi podobnie jak matka wie, co zaraz zmaluje jej syn-łobuz. I to jest właśnie ten poziom refleksji, którego brak w Synach Anarchii. I o tyle ten komiks jest lepszy od wspomnianego serialu - czyli zostawia go daleko, daleko i jeszcze dalej w tyle. Więc nie do końca zgadzam się z tym porównaniem. Ale również czekam na kolejne tomy.

Autor: stary-kojot Data: 04.04.2018
Re Stary Kojot

Masz całkowitą rację w interpretacji pierwszego sezonu SOA. Dla usprawiedliwienia Ciebie dodam, że sezon drugi i trzeci zawiera jeszcze większe stężenie ekstremalnej "głupizny" i miałkości. Potem już robi się lepiej, a ostanie dwa sezony niszczą!!! Nie wiem czy warto brnąć w coś, czego od początku się nie polubiło, by dotrzeć do niezłego finału. Przynajmniej trzy pierwsze sezony pełne są scen rodem z Gwiezdnych wojen - stoją naprzeciwko siebie dwie ekipy i nawalają do siebie z karabinów z odległości 15 metrów... I NIKT &%^#$# NIE GINIE!!! Briggs jest faktycznie lepszym komiksem, bo SOA bazuje zbyt mocno na serialu i nie bardzo stanowi autonomiczną całość. Ja polubiłem SOA, ponieważ widziałem powolną ewolucję bohaterów. Faktycznie zmieniają się i na końcu opowieści są zupełnie innymi ludźmi. Poza tym początkowo reżyser pokazuje ich jako fajnych kolesi w zgranej grupie. Nie odbierasz ich jako pospolitych bandytów, którymi przecież są. Końcówka serialu jest podkreśleniem, że to jednak bandziory i zakapiory i jeden drugiego utopiłby w łyżce zupy, choć początkowo byli jednoznacznie fajni. W Briggs nie doszukałem się jakichś większych ekspozycji wewnętrznych przeżyć. Pewnie dlatego, że to dopiero start i prezentacja bohaterów i zależności między nimi. Ale pewnie znając Wooda mocno się rozkręci. Wierzę w to mocno. W każdym razie dla mnie Grace Briggs to odpowiednik Gemmy Teller z SOA. Gemma była co prawda mocno pierdzielnięta, ale co tu ukrywać... SOA to takie Wspaniałe stulecie, tyle że dla dużych chłopców, którzy chcieliby jeździć na motorach w mocnej ekipie budzącej strach, ale brak im jaj, bo od nadmiaru prędkości dostają zadyszki, więc lepiej śledzić projekcję swoich "chceń" bezpiecznie z kanapy... Ja przynajmniej tak mam. Powtarzam, nie bronię SOA, bo to filmidło, które albo przypadnie do gustu, albo nie. Ale Briggs warto przeczytać. Dodatkowo powiem tylko, że potem przeczytałem AXIS i Tie-Iny i marvelowe historyjki dość marnie wypadły na tle Briggs Land. Marniej niż marnie. Pozdrawiam Cię Stary-Kojocie.

Autor: Marcin Telega Data: 07.04.2018
Stracone okazje

Dorosły człowiek z pewnością jest w stanie pogodzić się z tym, że przez całe życie nie przeczyta, nie obejrzy i nie posłucha wszystkiego, co ma jakąś wartość i co mu się spodoba. Bo po prostu życia nie wystarczy. Co gorsza, nie jest nawet w stanie powiedzieć, ile z tego cennego czasu przeznaczy nieświadomie na zapoznanie się z rzeczami średnimi lub po prostu niewartymi uwagi, bo nie rozpoznał od razu, że to badziew. Ale najgorzej jest pogodzić się z tym, że miał do czynienia z czymś dobrym i wartościowym, ale w pierwszym odruchu coś mu się nie spodobało i dał sobie spokój. A potem się okazuje, ze niesłusznie, przegapił i wyrobił sobie krzywdzącą opinię, która raz na zawsze odbierze mu ochotę na tę czy inną rzecz. I dlatego dziękuję za informację na temat Synów Anarchii - skoro poziom jest taki sam, to nie ma sensu żałować. Co do jakiejś wstydliwej przyjemności typu "wiem, ze to kiepskie, ale do mnie jakoś trafia", również nie jest to dla mnie przypadek SOA. Za to z bezpiecznego fotela lubię sobie pooglądać, jak ludzie manipulują innymi i traktują ich jako środek do osiągnięcia celu - ponieważ sam mam takie odruchy i staram się je hamować. W tym wypadku fotel chroni mnie przed samym sobą. Albo poczytać takie rzeczy jak "Łaskawe" - spojrzenie na nazistowskie ludobójstwo z perspektywy zupełnie amoralnej, analitycznej, zblazowanej i pozbawionej emocji. Niby wiadomo, że nie wolno, ale trudno się oprzeć przekonaniu że taka perspektywa oddaje najlepiej to, co ludzkość zrobiła z tymi doświadczeniami. Czyli nic. Oprócz obłudnego bicia się w piersi i powtarzania, że to się nie może powtórzyć. Owszem, powtarza się do dziś. Tylko że nie tutaj. Siedząc w bezpiecznym fotelu można do woli nie ufać ludziom i spokojnie sobie skonstatować, że są samolubni, skłonni do manipulacji, głupoty, okrucieństwa - i tylko udają, że ich to brzydzi. Taki wentyl, przez który można sobie upuścić trochę świadomości co do ludzi i świata. Ale potem trzeba wstać, wyjść na zewnątrz i z nimi żyć (w tym ze sobą) - wtedy lepiej zapomnieć o swoich wnioskach. Dla własnej równowagi psychicznej. Podobnie jak najbezpieczniej byłoby zapomnieć, że obejrzało się serial o twardych motocyklistach w sytuacji, kiedy na ulicy podchodzi do człowieka dwa razy szerszy dresiarz i coś zaczyna się pluć. Lepiej wtedy nie próbować przenoszenia rozwiązań z serialu, bo można zaliczyć weryfikację przez rzeczywistość.

Autor: stary-kojot Data: 17.04.2018
Współczesna Matka Chrzestna ;)

Ciekawy początek nowej serii. Gdzieś w Ameryce powstaje zamknięta społeczność w której rządzi rodzinna Briggs'ów. Sytuacja dynamicznie się zmienia, kiedy zmienia się głowa rodziny. Mamy małomiasteczkową społeczność, nazistów, prawicowych ekstremistów, federalnych i trudne relacje rodzinne. Współczesna Matka Chrzestna ;) Czekam na tom 2.

Autor: Darth Wyszu Data: 01.07.2018
Czarni to afroamerykanie a tu biali to biali.

Przecież określanie kogoś kolorem skóry jest grzechem w liberalno lewackim świecie.

Autor: Różowo tęczowy Data: 27.08.2019

DOSTAWA

DARMOWA dostawa powyżej 299 zł!

Realizacja dostaw poprzez:

  • ups
  • paczkomaty
  • ruch
  • poczta

OPINIE

Nasza strona używa plików cookies, w celu ułatwienia Ci zakupów. Więcej informacji znajdziesz w polityce prywatności

© 2006-2024 Gildia Internet Services Sp. z o.o. and 2017-2024 Prószyński Media Sp z o.o. PgSearcher