Jestem fanem Sapkowskiego, a raczej do niedawna byłem nim. Trylogię Husycką przeczytałem ponad 10 razy a Sagę o Wiedźminie ponad 30. Co w sumie nie jest tak dziwne jeśli wziąć pod uwagę, że czytam go od pierwszego tomiku - niestety już go nie ma na rynku - opowiadań. I jak pisałem byłem fanem Sapkowskiego do czasu. Po Żmii pomyślałem, każdemu zdarza się potknięcie. Sądziłem że gdy wróci do tematów historycznych będzie lepiej. Więc gdy usłyszałem że wychodzi opowiadanie z Wiedźminem ucieszyłem się bo jego poprzednie opowiadania były najlepsze z Sagi. Ale... okazało się że jest inaczej. W skrócie? Wszystko w tej książce jest nijakie i to przez duże N!! Geralt jest nijaki, wątek miłosny jest nijaki, wątek zemsty i przygody jest nijaki. Fabuła jest nijaka i sprawia wrażenie pisanej na kolanie. A szumnie zapowiadany powrót Yennefer? Jest wciśnięty na siłę, bo pojawia się - choć wcale nie musiała to być ona - na... pół strony. Ogólnie książka sprawia wrażenie jakby ktoś 3-4 opowiadania na siłę szczepił i to w dodatku nie dopracowując tego. Nie dopieszczając szczegółów ani niczego.
Piąty tom Sagi, przeczytałem w 18 godzin i uczucie po zakończeniu trzymało mnie przez 3 tygodnie - smutek w jaki się to stało (chodzi mi to że zostało to zrobione na... "sposób epicki" i było to genialne!). Tą ksiązkę męczyłem przez dwa tygodnie i do dziś czuję niesmak.
Ogólnie NIE polecam. Nikomu. Fani zapewne kupią i tak, ale nawet im polecam wypożyczenie od kogoś aniżeli zakup tego badziewia. Serio. Ona i tak w przeciągu 3-4 miesięcy będzie sprzedawana jak Żmija w przecenie w jakimś dyskoncie za 10 zł :/

Uwielbiam styl pisania Pana Sapkowskiego z Trylogii Husyckiej czy sagi o Wiedźminie. Jednak w Sezonie Burz tego nie ma, ba sam Geralt jest jakiś taki bez wyrazu,od zabija potwory i tyle. Pan Sapkowski wyraźnie się wypala, ale mam nadzieję, że to chwilowa niemoc twórcza.

Książka jest fantastyczna, warto było czekać.