Manga Alive wywołuje u mnie ambiwalentne uczucia i bardzo trudno mi się do niej ustosunkować. Mamy tutaj do czynienia z ciekawych pomysłem, mrocznym i bardzo specyficznym klimatem przesiąkniętym naturalistyczną przemocą, co jest znakiem rozpoznawczym dzieł Tsutomu. Z drugiej jednak strony manga uderza w nas z pozoru słabą intrygą, wieloma niedopowiedzeniami i fabułą, która wydaje się wyrwana z większego kontekstu. Nie wspominając już o bohaterach, którzy w niektórych scenach epatują swoją wyrazistością i psychicznymi cierpieniami, aby po chwili popaść w dość wyraźny marazm. Trudno również jednoznacznie z kategoryzować ten tytuł, mamy tutaj do czynienia z mieszanką horroru, thrillera, dramatu i powieści psychologicznej z domieszką zjawisk paranormalnych. Istny gatunkowy mix, który sprawia, że mangę bardzo trudno polecić jednej konkretnej grupie odbiorców. Każdy znajdzie tutaj kilka interesujących elementów i masę takich, które go odrzucą.
Cała struktura tytułu działa tutaj niczym czysta karta papieru, która może być zapisana własnoręcznie przez czytelnika. Nic tutaj nie jest oczywiste, a autor niczego odgórnie nie narzuca. Sprawia to, że każdy będzie do mangi podchodził inaczej i każdy będzie widział w niej coś innego. Nieskończona ilość permutacji ocen, zależna od indywidualnych upodobań danego człowieka. Każdy zadecyduje sam, kogo uzna tutaj za dobrego a kogo za złego. Czy przeprowadzanie eksperymentów na wielokrotnych mordercach wyda mu się etyczne? Czy wyrzuty sumienia Yashiro i wewnętrzne katusze jego duszy, pomieszane z obłędem, w jakiś sposób rozgrzeszają jego zbrodnie? Wiele pytań i równie wiele odpowiedzi. Pod tym względem tytuł prezentuje się naprawdę ciekawie i intrygująco. Oczywiści jednak pod warunkiem, że ktoś lubi w zaciszu własnego domu bawić się w Sigmunda Freuda i analizować umysły bohaterów, jak i samego autora w celu poszukiwania jasnego rozwiązania i wyrazistego sensu. Jeżeli jednak ktoś szuka mangi w calach czysto rozrywkowych, to raczej należy poszukać czegoś innego.
Na pewno otwarta struktura dzieła nie sprawdza się w przypadku fabuły. Od samego początku do końca, ma się tutaj wrażenie, że czyta się któryś ze środkowych rozdziałów jakiegoś większego dzieła. Niby całość jest domkniętą opowieścią (przynajmniej stara się być) a dialogi pozwalają poznać niektóre tajemnice historii, jednak pojawia się tutaj zbyt wiele pytań i niedopowiedzeń, na które nikt nigdy nie znajdzie odpowiedzi.
Zdecydowanie najlepszą częścią mangi są rysunki. Jeśli ktoś miał do czynienia z innymi dziełami autora, wie czego się spodziewać. Brudna i mroczna szata graficzna przesączona wyrazistym cieniowaniem i momentami mocną, nonszalancką niedbałą kreską. Niektóre kadry przypominają w pewnym stopniu twórczość Junji Itō (oczywiście ocena czysto subiektywna), co samo w sobie jest ogromną zaletą. Jeżeli nawet treść pozostawia pewien niedosyt, to rysunki rekompensują to z nawiązką.
Autor: PopKulturowy Kociołek Data: 25.07.2019