Prosta, lekka, sympatyczna, ale dojrzała. Tak w skrócie można podsumować jedną z najnowszych propozycji mangowych od wydawnictwa JPF, W miasteczku piasku i błękitnych łusek. Ta nieskomplikowana i niespiesznie poprowadzona opowieść o nastolatkach, ale wcale niekoniecznie dla nastolatków, to kolejny przykład udanego komiksu z Kraju Kwitnącej Wiśni, choć patrząc na szatę graficzną można dojść do wniosku, że nie do końca charakterystycznego dla tamtejszej twórczości.

...maszynowe recenzowanie. Powyżej widnieje idealny przykład całkowitego braku zrozumienia (zakładam również że dłuższej lektury) o czym dany tytuł jest, połączone prawdopodobnie z posiłkowaniem się streszczeniami i opiniami zasięgniętymi z internetu. Pan powyżej nastukał stosunkowo sporo zdań, ale nie zdołał zawrzeć w nich niczego konkretnego (nie wspominając o tym, że żadnych "nastolatków", poza tymi spełniającymi techniczną definicją tego okresu życia, podczas lektury nie spotkałem - główna bohaterka ma 11 lat, co w większości krajów i federacji dalej kwalifikuje ją jako uczennicę szkoły podstawowej). Rozumiem że darmowe egzemplarze do recenzji kuszą, ale być może najwyższy czas zacząć się bardziej przykładać do własnych obowiązków - w grę wchodzi również ich ograniczenie. (Osobną wisienką na torcie jest sformułowanie "niekoniecznie dla nastolatków" - no shit - docelowym targetem demograficznym tej mangi podczas okresu publikacji były kobiety pomiędzy 20 i 40 rokiem życia).