Nie wiem o co chodzi z tą opowieścią. Sama fabuła jest ponad niesamowicie niezwykle i wręcz niebywale nudna!!! Niby to zakręcone, autor sili się na skomplikowaną i wielopoziomową intrygę, ale wieje nudą. Rysunki są niezłe. Tysiące ludzików biega po planszach, ale nic sensownego z tego nie wynika. Aż tak źle nigdy nie było w Marvelu. Nie ma nawet zalążka kolorytu psychologicznego bohaterów. Wszystko jest na niby. Może czegoś nie zrozumiałem, może byłem nieuważny, może ktoś wyjaśni mi na czym polega mój błąd i czemu nie podobało mi się coś co tak faktycznie jest fajne. Lubię Avengersów, ale w tej odsłonie są oni wręcz toksyczni.