Świetny debiut KBOOM i Valiant w Polsce. Jeżeli macie ochotę na powiew świeżości w super hero bierzcie w ciemno. Wydanie świetne. Gildia jak zawsze wspaniale.

Debiut KBOOM na polskim rynku jak najbardziej, ale debiut amerykańskiego wydawnictwa Valiant mieliśmy przy okazji niechlubnej działalności wydawnictwa Fantasmagorie, które wydało Quantum and Woody. Jestem bardzo ciekawy tej pozycji i cieszy, że ktoś na poważnie wziął się za to uniwersum.

Czytałem wersję angielską. Po tej lekturze Jeff Lemire urosną do rangi jednego z moich ulubionych scenarzystów. Nie mogę się doczekać jego serii Bloodshot. Czytałem fragment Bloodshoot Salvation (również autorstwa Lemira) i wciągną mnie tak samo mocno co recenzowany komiks. Paolo Rivera stworzył rysunki moim zdaniem o klasę lepsze niż w nagrodzonym nagrodą Eisnera Daredevilu. Ogólnie Vaillant to universum bardziej dojrzałe, przeznaczone dla starszych czytelników. Co za tym idzie bardziej brutalne i mroczne niż światy Marvela i DC. Stworzono je bez presji generowania szybkich zysków poprzez komercyjne zabiegi.

Valiant to nie jakieś wydawnictwo dla dojrzałego czytelnika, jeśli ktoś weźmie poważnie takie teksty, może się srodze zawieść. To superhero w nowej wersji, z nowymi bohaterami, w świecie pozbawionym boskiej obecności Avengers, czy z wytartym z map Gotham. Ninjak nie jest ani krwawy, ani dla dorosłych, XO Manowar to miszmasz AD2000 z Marvelem, natomiast Bloodshot to taka biegająca "Szlachetna paczka", której nie da się zabić. Co prawda nie czytałem lemierrowskiej odsłony Bloodshota, kibicuję raczej cybernetycznemu ludzikowi (RAI), ilustrowanemu przez Claytona, ale jestem pewien, że to dobry komiks, ale nie jakieś arcydzieło (choć przyznam, że mam braki lekturowe i trochę ględzę na wyrost). Divinity jest cudowne. Gdyby wydawnictwo popchnęło universum Valianta i faktycznie zaczęło atak na księgarskie półki, jeśli ktoś szuka fajnego superbohaterskiego komiksu, spokojnie może sięgnąć po te tytuły. Ta czterozeszytowa seria to samograj, nie trzeba niczego wiedzieć, by wskoczyć w lekturę. Warto dać szansę Valiantowi, to fajna sprawa. I jest co wydawać!

Choć Waleczni rozgrywają się kilka lat po reboocie uniwersum Valiant stanowią bardzo dobry punkt do rozpoczęcia przygody. Nowy czytelnik zapozna się z postaciami oraz będzie świadkiem wydarzenia na wielką skalę, które wydaje się zaledwie początkiem większej całości. Jednocześnie komiks pamięta o byciu ciekawą historią, a nie jedynie zapowiedzią czegoś większego. Szczególnie polecam osobą, które chciałyby odpocząć od popularniejszych tytułów z superbohaterami. Valiant nie zarzuca czytelnika dziesiątkami serii, wprowadzane postacie są przemyślane, a całe uniwersum prowadzone konsekwentnie.

Ciekawa, chociaż krótka opowieść. Dobra zarówno dla nowego czytelnia jak i dla tych co z Valiant Comics są już od lat. Graficznie to jest bardzo dobrze, zwłaszcza pod względem mimiki postaci. Mnie najbardziej usatysfakcjonował motyw, w którym dowiedziałem się, skąd Eternal Warrior ma swoje charakterystyczne blizny.

Komiks mnie nie powalił. Momentami było ciekawie i były też dobre rysunki ale przy ocenie całości to dla mnie średniawka, niemniej jednak polecam do przeczytania przed zabraniem się za bloodshota.