Wszystko co dobre, szybko się kończy. I taki los spotkał właśnie „Royal City”, jedną z najlepszych serii, jakie wyszły spod ręki Jeffa Lemire’a, autora niezapomnianego „Łasucha” i „Czarnego Młota”. Ta opowieść fascynowała i urzekała od samego początku, stała się też porywającą, pełną sentymentów i niesamowitego klimatu podróżą do przeszłości. Takim absolutnie musisz to przeczytać dla pokolenia współczesnych trzydziestokilkulatków, niezależnie nawet od tego czy kochają komiksy, czy unikają ich jak ognia.

Ten komiks po prostu urywa dupę. Naprawdę. Jest tak dobry, że czytając to drugi raz, frajda jest jeszcze większa. Wyjątkowo oszczędny, nieprzegadany, nienachalny, sygnalizuje, a nie wywarza drzwi. Opowieść o samotności, braku umiejętności komunikacji międzyludzkiej, melancholii i nieumiejętności odnalezienia swego miejsca w świecie. O tym, że zmiana jest dobra, a boimy się jej jak diabeł wody święconej. Pojawiają się złote aforyzmy, w stylu: "Fakt, że coś cię uformowało, nie oznacza, że już zawsze musi cię definiować." Doświadczenia mamy wykorzystywać my, a nie one nas itd. Opowieść poprowadzona jest OBŁĘDNIE!!! Wciąż powracający motyw wody, wielopoziomowość dialogów, złożoność relacji w rodzinie Pike'ów. Nic, tylko zachwalać. Doskonała seria. Króka i intensywna.

Jeden z najlepszych komiksów jakie czytałem w ostatnich latach. Świetny fabularnie, graficznie i literacko. Jedna z tych historii, do których jeszcze nie raz wrócę.

W podobnych dziełach zakończenie często nie spełnia oczekiwań rozbudzonych przez poprzednie tomy. W przypadku Royal City na szczęcie jest inaczej i całość jest naprawdę warta polecenia

Świetna seria, czyta się w chwilę, ale wrażenia zostają na długo. Bez zbędnego rozpisywania się, polecam absolutnie każdemu.

Jeff Lemire w najwyższej formie. Świetnie się to czytało. Polecam zdecydowanie.