Wielkie bitwy morskie - Trafalgar.

okładka

Wielkie bitwy morskie - Trafalgar.

Produkt jest aktualnie niedostępny

Kliknij tutaj, jeśli chcesz otrzymać maila, gdy produkt się ukaże.

OPIS

Panowanie na morzach miało decydujący wpływ na losy ludzkości. Symbolem gospodarczej i militarnej potęgi były floty wojenne, rozstrzygające o wynikach wielkich konfliktów okresu, sprzed wynalezienia samolotów. Dziś jeszcze rozbrzmiewają takie nazwy jak: Trafalgar, Skagerrak czy Lepanto - nazwy bitew morskich, które przeszły do historii, zyskując miano legendarnych. Jean-Yves-Delitte, znawca tematu, przedstawia czytelnikom serię opowieści, pozwalających zajrzeć za kulisy tych największych morskich bitew od antyku aż do II Wojny Światowej.

TRAFALGAR. 21 Października 1805 r. Cesarz Napoleon I zamierza rozstrzygnąć wojnę z Anglią, przenosząc jej prowadzenie na terytorium tego odwiecznego rywala Francji. Wiceadmirał Pierre de Villeneuve otrzymuje zadanie wywabienia brytyjskiej Royal Navy daleko od jej rodzimych wybrzeży, aby napoleońska Grande Armée mogła bez problemu przekroczyć La Manche. Podstęp się nie udaje. Co gorsza, w pościg za francusko-hiszpańską flotą wyrusza sławny brytyjski admirał Horatio Nelson. Starcie jest nieuniknione. De Villeneuve, choć z pewną zwłoką, przygotowuje się na swój najgorszy pojedynek. Bitwa pod Trafalgarem ma być najwspanialszym zwycięstwem Royal Navy i ostatecznie pogrzebać marzenia Napoleona o panowaniu na morzach.

DODATKOWE INFORMACJE

    Seria:Wielkie bitwy morskie
  • Format:240x320 mm
  • Liczba stron:56
  • Oprawa:twarda
  • Papier:kredowy
  • Druk:kolor
  • ISBN-13:9788366291423
  • Data wydania:7 kwiecień 2020
  • Numer katalogowy:425796

PRODUKT NALEŻY DO KATEGORII

RECENZJEjak działają recenzje?

Wspaniały powiew morskiej bryzy

Czekałem na to wydanie i jest. Okładka doskonała, zawartość świetna. Do minusów zaliczyłbym rysunki twarzy - zbyt dużo tuszu, jakieś grubaśne, a w miniaturach to plamki oraz fakt, że sama bitwa rozgrywa się na raptem trzech stronach. To ostatnie bardzo rozczarowało. Duże plusy - wiele rysunków wraz z kolorem jest po prostu znakomitych, osadzenie w prawdziwej historii, ciekawa fabuła. Wincyj, wincyj komiksów z tej serii, chciałoby się rzec.

Autor: Toryohne Data: 07.04.2020
Rewelacja!!!

Historia zgrabnie osadzona w realiach historycznych. Polecam każdemu fanowi historii i opowieści graficznych. Znakomita pozycja jak zwykle pięknie wydana przez "Scream".

Autor: Piotr K. Data: 17.04.2020
Historia w obrazkach na TAK

Bardzo ładna kreska połączona z dobrze oddaną historią. W środku znajdziemy również krótkie notki dotyczące samej bitwy i sytuacji. Scream robi bardzo dobrą robotę wydając duże albumy historyczne. Szczerze powiedziawszy za każdym razem nie mogę się doczekać nowego :).

Autor: Raf80 Data: 26.04.2020
Nad czym zachwyt?

Może to nie moja bajka, ale trzy gwiazdki to chyba i tak nadto. Komiks z cyklu przeczytaj - zapomnij. Zero jakiegokolwiek związku, utożsamiania się z bohaterami.

Autor: Radosław Krzywicki Data: 02.05.2020
Falstart zniechęcający do serii

Kupiłem zachęcony wcześniejszą pozycją Delitta - Krwią tchórzy, która bardzo mi się podobała. Ale tu rysownikiem jest kto inny, Delitte pisał tylko scenariusz, ale jest on rysownikiem a nie scenarzystą, więc ten scenariusz nie jest żadnym arcydziełem. Rysownik sprawdza się w scenach starć lądowych i przyrodzie, tu chętnie zobaczyłbym inne jego prace (np Ostatni Mohikanin lub komiksowe wersje książek Bernarda Cornwella - to moje pomysły, nie istniejące prace), ale w scenerii morskiej jest beznadziejny, szkicowe, nie trzymające proporcji okręty, bohaterowie rozpoznawani po mundurze i miejscu akcji, bo na pewno nie po twarzach. No i scenariusz. Beznadzieja. 40 stron trzech wątków - francuscy oficerowie w porcie zastanawiają się czemu nie walczą, marynarze cieszą się, że nie walczą, anglicy nic nie myślą tylko są na morzu, to wszystko w postaci ścian tekstu. Potem nagle 2 strony jak francuscy marynarze liczą angielskie maszty, potem 3 strony jak francuski snajper zabija Nelsona, 2 strony jak Nelson umiera w łóżku, 2 strony o francuskich jeńcach. Koniec. Nie napisałem ile stron ma bitwa? Bo ma ich 0. Nie wiemy jak floty się spotkały, jakie były rozkazy, jak to się stało, że anglicy czekali w określonym miejscu, kto z kim walczył, jaki był przebieg, jakie reperkusje. Z całych flot widzimy tylko 2 okręty z wyszczególnioną nazwą i załogą. Reszta to anonimowe tło. Zero. Seria ma już 10 części. Na szczęście rysuje sam Delitte lub inni autorzy więc tego Behu już chyba nie uświadczymy. I mam rozterki czy kontynuować serię dalej, jeśli zostanie pociągnięta w Polsce. Na pewno nie w ciemno. Raczej najpierw przejrzę recenzje zagraniczne. Bo jednak Krew tchórzy była dobra. Także tu, dopiero po rozczarowującej lekturze, zajrzałem na francuski amazon, i tam wielu ludzi pisze dokładnie to co ja i jest rozczarowanych.

Autor: Jan Fasola Data: 05.05.2020
Mogło być lepiej

Wydawnictwo Scream dostarcza na rodzimy rynek kolejną porcję historycznych powieści graficznych. Tym razem coś dla miłośników marynistyki i wielkich bitew morskich, które miały wymierny wpływ na historię całego świata. Bezkres mórz i oceanów jest terenem, gdzie sprawdzą się tylko ludzie tylko odważni i gotowi rzucić wyzwanie nieznanemu. Parafrazując te słowa, podróż po kolejnych stornach recenzowanego komiksu, jest przeznaczona tylko i wyłącznie dla pasjonatów historii, którzy dodatkowo lubują się w marynistycznych klimatach. Jeśli ktoś nie należy do tego wąskiego (ale zacnego grona), zdecydowanie powinien trzymać się od tej pozycji z daleka. Jak sama nazwa komiksu wskazuje, mamy tutaj do czynienia z jednym, ale dosyć istotnym epizodem wojny Francji i Anglii, który miał ogromny wpływ na dalsze losy zarówno Europy, jak i świata. Początkiem XIX wieku (dokładniej 1805 roku) Napoleon doskonale zdawał sobie sprawę, że znienawidzonych „wyspiarzy” można pokonać tylko w lądowej potyczce i to najlepiej na ich własnej ziemi. Przeprawa jego wojsk przez kanał La Manche nie była jednak możliwa w momencie, kiedy Royal Navy cały czas blokowała francuskie porty. Plan był dosyć prosty – odciągnięcie od kontynentu jak największej liczy sił brytyjskich, umożliwiając w ten sposób planowany „desant”. Zadanie to zostaje powierzone wiceadmirałowi Pierre Charles Silvestre de Villeneuve, który ma spore doświadczenie morskie, należy jednak do ludzi nazbyt ostrożnych i nieskorych do podejmowania najmniejszego ryzyka. Każdy, kto pasjonuje się minionymi czasami, doskonale zdaje sobie sprawę z tego, że misterny plan okazał się jedną wielką porażką. Za francuską flotą została wysłana tylko mała część sił Anglii, na której czele stanął nie kto inny jak sam admirał Horatio Nelson. Wojenny impas, który przez dłuższy czas blokował działania obu stron, został jednak przerwany czego finałową konsekwencją, stała się tytułowa bitwa morsa pod Trafalgarem. Jest to jedno z największych zwycięstw morskich Królewskiej Marynarki Wojennej i jedna z największych porażek francuzów, o której pamiętają do dzisiaj (tym bardziej że było to preludium upadki potęgi kraju i wielkiego Napoleona). Komiksy historyczne mają to do siebie, że ich scenariusz nie pozwala na zbytnią wolność twórczą. Ich najważniejszą cechą jest trzymanie się „prawdy”, która stanowi najważniejszą wartość dodaną. Tak tez jest i w tym przypadku, chociaż Jean-Yves Delittew pokusił się o malutkie dodatki, które nadają komiksowi pewnej dozy fabularności. Jest dobrze, ale zdecydowanie nie idealnie. Biorąc pod uwagę obojętność tytułu, nie może być tutaj mowy o solidnej porcji wiedzy historycznej. Całość zostaje podana w mocno telegraficznych skrócie, co może stanowić jedynie intrygujący bodziec dla czytelnika w kierunku poszukiwania dalszych i głębszych informacji na ten temat. Na pewno nie można zarzucić twórcy scenariusza braku obeznania w temacie, szczególnie że od lat siedzi on w „marynistyce” i został ogłoszony oficjalnym malarzem Belgijskiej Marynarki Wojennej. Pod pewnymi względami widać jednak, że pisanie scenariuszy to nie jest jego chleb powszedni. Na 48 stornach stara się on upchnąć trzy znaczące wątki dotyczące francuskich oficerów (pośród których dochodzi od pewnych spięć wynikających z odmiennej oceny sytuacji), podległych im marynarzy (którzy w większości niezbyt palą się do walki) i anglików czekających cierpliwie na ruch wroga (pewnie przy ciepłej herbatce). Kończy się to istnymi ścianami tekstu i licznymi rozmowami, które nie zawsze mają jakkolwiek znaczenie (chociażby docinanie młodemu marynarzowi). Dodatkowo bardzo mocno będą zawiedzeni ci czytelnicy, którzy liczyli na pokazanie tutaj epickiej morskiej bitwy, gdzie potężne statki i ich działa, wypluwają z siebie kolejne porcje ołowiu. Pokazanie tytułowej bitwy, zajmuje tutaj całe trzy strony, a jeszcze dokładniej uściślając całe osiem kadrów akcji. Jeśli chodzi o oprawę graficzną, to stoi ona na przyzwoitym poziomie, jednak bez większych fajerwerków. Kompletnie niezrozumiałe jest dla mnie, dlaczego sam Jean-Yves Delittie nie pokusił się o tworzenie rysunków, tylko pozwolił zając się tym aspektem komiksu Denisowi Bechu. Artysta sprawdza się w rysowaniu teł, dba o pewne szczegóły umundurowania, całkiem nieźle przedstawia postacie, jednak jego sposób kreślenia statków, jak i pokazanie morskiej potyczki, pozostawia troszkę do życzenia. Wielkie bitwy morskie – Trafalgar to komiks zdecydowanie polecany tylko wielkim pasjonatom historii, którzy dodatkowo są gotowi przymknąć oko na pewnego jego niedociągnięcia. Na pewno nie jest to dzieło złe. Mamy tutaj do czynienia z tytułem dobrym, który mógł stać się czymś naprawdę wyśmienitym.

Autor: PopKulturowy Kociołek Data: 23.05.2020

DOSTAWA

DARMOWA dostawa powyżej 299 zł!

Realizacja dostaw poprzez:

  • ups
  • paczkomaty
  • ruch
  • poczta

OPINIE

Nasza strona używa plików cookies, w celu ułatwienia Ci zakupów. Więcej informacji znajdziesz w polityce prywatności

© 2006-2024 Gildia Internet Services Sp. z o.o. and 2017-2024 Prószyński Media Sp z o.o. PgSearcher