OPIS
Trzeci album australijskiej formacji specjalizującej się w mrocznej fuzji post-rocka i elektronicznego rocka, założonej w 1999 r. w Sydney przez braci Laurenza i Richarda Pike`ów. PVT znany był wcześniej jako Pivot, ale wskutek prawnego konfliktu z amerykańską grupą o tej samej nazwie, dla świętego spokoju usunął ze swej pierwotnej nazwy obie spółgłoski. Ale oprócz retuszu nazwy coś się jeszcze zmieniło, i to na dobre. Jeśli kiedyś można było przypisać ex-Pivotowi zbyt duże ciągoty w stronę Vangelisa czy Jean Michela Jarre`a, na nowej płycie - już po szczęśliwym objęciu roli wokalisty przez Richarda Pike`a - PVT obrał kurs na bardziej ciemne, wręcz złowieszcze i depresyjne brzmienia podparte rewelacyjną, mocną niby letnia burza `żywą` perkusją jego brata Laurenza, brzmienia bliskie posępnym pejzażom muzycznym Suicide, twardemu, protoindustrialnemu soundowi Depeche Mode, ale też nie stroniące od zderzających się z tłem, rozjaśniających pierwszy plan kunsztownych harmonii wokalnych, odwołujących się po równo do psychodelicznego rocka, jak i kościelnej muzyki oratoryjnej. `Church With No Magic` w jakiś skojarzeniowy sposób odwołuje się też do niby gotyckich dokonań Johna Foxxa czy - tematycznie - do albumu `Faith` The Cure. Nie rezygnując z odwołań do przeszłości (mniej np. Jarre`a, a więcej albumu `Low` Davida Bowiego z Brianem Eno), PVT nową płytą wybili się zdecydowanie na samodzielność. Obietnica, jaką były albumy `Make Me Love You`, a zwłaszcza `O Soundtrack My Heart` wyprodukowany w Chicago przez Johna McEntire`a została ze sporą nawiązką spełniona. (Sonic)