Konające zwierzę.

okładka

Konające zwierzę.

Nakład produktu jest wyczerpany

Kliknij tutaj, jeśli chcesz otrzymać maila, gdy produkt stanie się ponownie dostępny

OPIS

Siedemdziesięcioletni wykładowca i publicysta kulturalny wspomina swój niedawny miłosny związek z dwudziestokilkuletnią dziewczyną o kubańskich korzeniach, Consuelą. Poznajemy historię namiętnego i tragicznego romansu, z intelektualnym klimatem Nowego Jorku w tle.

DODATKOWE INFORMACJE

  • Format:130x205 mm
  • Liczba stron:132
  • Oprawa:miękka
  • ISBN-13:9788307030630
  • Data wydania:sierpień 2006
  • Numer katalogowy:6567

RECENZJEjak działają recenzje?

Dobre późne roko koko:D

„Mogę się wystawić na pokaz jedynie w przebraniu. Cała moja śmiałość wywodzi się z masek”



KONAJĄCE ZWIERZĘ


Teoretycznej i wysublimowanej prozie europejskiej Ameryka przeciwstawia opowieści, które pozostają blisko samego „mięsa życia”: pożądania, bólu, śmierci. Pokazuje też życie pochłaniane przez historię i politykę. Literatura amerykańska, młodsza siostra literatury europejskiej, nie wydaje się przytłoczona tradycją literacką, jeszcze nie zdążyła się znudzić i zestarzeć, a poza tym ma stały dopływ w postaci autorów imigrantów. Amerykańska literatura raczej nie ma kompleksów, a w każdym razie nie dręczy jej to, że wszystko już napisano. Inne kompleksy można zaś literacko wykorzystywać. Fiksacja na punkcie kobiecej piersi i seksu? Załamanie nerwowe? Depresja? To wymarzone tematy, choćby Philipa Rotha.

Zaliczany w poczet autorów posługujących się motywami autotematycznymi w prozie amerykańskiej końca wieku, Philip Roth realizuje potrzebę wpisywania w tekst własnego życia. Poczynajac od debiutu w latach pięćdziesiatych, Roth, wnikliwy obserwator społeczności żydowskiej, zawieszonej miedzy tym, co żydowskie i tym, co amerykańskie, rzeczywistości, jaka go wychowała, w Defender of the Faith, jednym z najciekawszych opowiadań zawartych w Goodbye,Columbus, ze wzruszeniem myśli o swoim dzieciństwie w nowojorskim Bronksie. Ważniejsze są dla niego jednak doświadczenia niedawne - sierżant Marx w mundurze amerykańskim chodzi po ulicach zdobytych niemieckich miast. Opiera się więc naciskom kilku żydowskich podwładnych próbujących wykorzystywać swoje etniczne tradycje dla różnego rodzaju przywilejów. W Nawróceniu Żydów dwunastoletni Osiek kwestionuje dogmatyzm z jakim rabin odpowiada na jego proste pytania. Fizycznie skarcony, wchodzi na dach synagogi, grozi, że zeskoczy zeń, jeśli rabin nie odwoła swoich doktrynerskich poglądów, a matka nie zapewni go, że już nigdy nie uderzy go „za Boga”. Zarówno w Goodbye, Columbus, jak i znacznie chłodniej przyjętych powieściach Letting go (1962) i When She Was Good (1967), Roth, jeszcze dość powściągliwy obserwator żydowskiej moralności i jeszcze tradycyjny stylista, sygnalizuje tu i ówdzie atrakcyjność sięgania po absurd, ironię i surrealizm.

Konające zwierzę to powieść wydana w 2001 roku. Sam tytuł może być nieco zaskakujący dla czytelnika biorącego do ręki jeden z ostatnich utworów Rotha. Nie mamy tutaj jednak do czynienia z książką na temat obrony i ochrony praw zwierząt. Konające zwierzę to tytułowy bohater, choć na tym emblemacie nie widnieje jego imię. To najkrócej rzecz ujmując charakterystyka głównego bohatera, najkrótsza i najtrafniejsza, która koresponduje ze słowami Edny O’Brien:

„ Ciało zachowuje historię życia w tym samym stopniu co umysł”.

Autorka to licznych powieści psychologiczno – społecznych, obrazujących przeżycia dziewcząt, głównie z rodzin robotniczych (Dziewczyna o zielonych oczach, Czekając na miłość). Nierozerwalnie związana z grupą „Młodych gniewnych”, pisarzy angielskich debiutujących około 1956 roku, luźno związanych lewicowo – liberalnymi ideałami, którzy występowali przeciwko skostniałym formom mieszczańskiej obyczajowości.
U Rotha spotykamy się z podobną prozą, tradycyjnym i nieco staroświeckim nawet typem opisu o tematyce ponowoczesnej:

„Czy to Yeats? Pochlońcie serce moje: chucią chore
I w konajacym zwierzęciu zamknięte,
Nie wie, czym jest (...)
Tak uwikłane w swój zmysłowy taniec”. ( s.88)

Konające zwierzę w pewnym sensie występuje w opozycji do ogólnie i „najprzyzwoiciej” przyjętych norm społecznych oraz moralnych, odwołując się do filozofii życia lat sześćdziesiątych, wolnego seksu i uprawianego w tym czasie „hipisowskiego” trybu życia. Jest demonstracją drzemiącego alter ego, hedonistyczną manifestacją na część życia, śmierci i wolności. Rewolucja seksualna wygląda tutaj zupełnie inaczej niż w książkach jej oskarżyciela Houellebecqa. Dla francuskiego pisarza była to bezpośrednia przyczyna zaniku więzi społecznych, rodziny, Roth zaś pokazuje, jak kobiety zyskują siłę i zaczynają kierować się własnymi przyjemnościami. Z jednej strony mamy do czynienia z nieustającym elan vital i carpe diem, z drugiej zaś z refleksją na temat ludzkiej przemijalności, przemijalnością ciała, które nie chce się z tym pogodzić. Traktat na temat wolności Rotha zyskuje wymiar nieco ironiczny i sarkastyczny. Zmysł ironii ujawnia się w drobiazgach, choćby w temacie pracy dyplomowej jednej ze studentek – „100 sposobów perwersyjnych zachowań w bibliotece”).
Główny bohater odwołuje się do traktatów o rozwodzie Johna Miltona:

„ Czyż Zbawiciel otwarł nam owe ryzykowne i przypadkowe wrota małżeństwa po to, by zatrzasnąć je za nami niczym bramy śmierci...”

A następnie:
To nie seks stanowi źródło zepsucia – to cala reszta. Seks to nie tylko tarcie i banalna przyjemność. Seks to również zemsta na śmierci. Nie zapominajmy o śmierci, nie zapominajmy o niej nigdy. Owszem, potęga seksu tez ma swoje granice. Znam je doskonale. Powiedz mi jednak, czy istnieje większa potęga?

Po ironię i sarkazm Roth zaczął sięgać pod koniec lat 60-tych. Neurotyczne fantazje, erotyczne wyznania, obsceniczny język pojawiają się po raz pierwszy w swej pełni w Portnoy’s Complaint.
Aleksander Portnoy pragnie pozbyć się zniewolenia, jakim okazało się dla niego dzieciństwo wypełnione rygorystyczno - opiekuńczą obyczajowością żydowskiego mieszczaństwa. Drogą do wolności staje się zakazany w domu pikantny język, masturbacja, także w miejscach publicznych, a potem seks z zakazanymi „sziksami”. Wszystko to przynosi jednak nieuchronne poczucie winy, a także widmo impotencji.

Roth bawi się własną intertekstualnością. Jego postaci przedostają się z jednego tekstu do drugiego, jakby przechodziły przez ulicę. Można pokusić się o stwierdzenie, że Aleksander to niedojrzała postać Davida, bohatera Konającego zwierzęcia, którego imię pojawia się w tekście zaledwie dwa razy.

Przestrzeń życia głównego bohatera, sześćdziesięciodwuletniego nowojorskiego wykładowcy i znanego recenzenta kultury jest dualistycznie nasycona liberalizmem, z drugiej zaś strony ograniczona przynajmniej w sferze zawodowej panującymi normami. W Konającym zwierzęciu bezustannie przeplatają się dwa światy, dwie siły rządzące organizmem ludzkim – popęd płciowy i obumieranie ciała. Powracają wciąż, splecione w makabrycznym tańcu – chuć podsyca ponure memento, bliskość śmierci budzi pożądanie kreowane jako chęć ucieczki przed zagładą. Demaskacja mitów na temat starości pojawia się w najmniej spodziewanych tematach.

Czy mimo wszystko, godzi się, aby siedemdziesięciolatek uczestniczył aktywnie w cielesnym wątku komedii ludzkiej? Aby był niepoprawnym i dalekim od klasztornej wstrzemięźliwości staruszkiem, wciąż podatnym na czysto ludzkie podniety? (…) nic w człowieku nie ulega uśpieniu, choćby był nie wiem jak stary.

Bohater książki jest niekwestionowanym wielbicielem kobiet, wikłającym się w różne romanse, w większości ze swoimi byłymi studentkami. Koncentruje się szczególnie na jednej minionej historii. Consuela Castillo, Kubanka, zawładnęła jego starzejącym się ciałem (w chwili rozpoczęcia romansu miał sześćdziesiąt dwa lata) i umysłem. Rozkochała w sobie „profesora pożądania” i zniknęła z jego życia, ale nie z pamięci. Powróciła, gdy okazało się, że okrutny los drwi sobie z jej urody i młodości. Obok studium miłości, to tęsknota głównie jest czynnikiem organizującym wspomnienia mężczyzny.

Mimo głównego tematu powieści – seksu w wieku podojrzałym, motyw przemijalności jest dominujący. Obrazy miłosnego zespolenia bądź potencjalne sceny erotyczne ukrywają to drugie przesłanie tekstu – odwieczny lęk człowieka przed nieuchronną w końcu śmiercią. Swoje apogeum osiąga ono w momencie umierania i samej śmierci przyjaciela, głównego bohatera, charakteryzującego się również „libertyńskim sposobem na życie”. Roth stwierdził niegdyś: „jest coś, na co nie jesteśmy w ogóle przygotowani, co spada nagle i bez uprzedzenia – to właśnie śmierć przyjaciół”. W chwili przejścia na drugą stronę George’a jedyna dostępna wg. Rotha forma „zemsty na śmierci” – seks, a konkretniej instynkt, chuć, rozumiana przez niego we Freudowskim sensie, ulega zagładzie. Zwierzę umiera wraz z ciałem. George odzyskując na moment siły witalne, pragnie bliskości żony, z którą do tej pory od dłuższego czasu łączyło go jedynie wspólne gospodarstwo domowe i dzieci.

Philip Roth podejmuje motywy obecne w literaturze od samych jej początków – snuje opowieść o odwiecznych dylematach i klęskach. Wściekłą potęgą skierowaną przeciwko śmierci staje się w jego książkach samo pożądanie, które nie mija wraz ze starością. „Roth, specjalista od śmierci” – jak określiła go Justyna Sobolewska.

Ten typ prozy realistycznej zdaje się być charakterystyczny dla amerykańskich autorów urodzonych około roku 30 jak: John Updike, Raymond Carver, Toni Morrison i zmarły niedawno Saul Bellow.

Tematyka, styl opisu, pojawiające się neurotyczne fantazje, podszyte sporą dawka seksu zjednały Rothowi wielu zwolenników, zaś w wielu kręgach jest postrzegany jako mizogin, erotoman i reakcjonista. Już swoim debiutem, powieścią Goodbye Columbus, naraził się ortodoksyjnej społeczności żydowskiej. „(...) prze-kafkowałem Kafkę” – stwierdził zamieniając się w kobiecy biust w The Breast .

Zdecydowanym walorem Konającego Zwierzęcia są liczne odniesienia do współczesnej sytuacji na Kubie, na świecie, konsumpcyjnego społeczeństwa, nawiązania bądź przytaczanie poglądów filozofów, socjologów jak Tocqueville, Św. Augustyn; cytatów, np. z Braci Karamazow Dostojewskiego. Ich wykorzystywanie często ma na celu zwrócenie uwagi na rzeczy trywialne, ukazanie ich w innym świetle. Przeciwnik Rotha mógłby orzec, iż to perwersyjna perswazja, wykorzystywanie takich elementów, by wzmocnić tekst. Ów sposób intelektualizacji utworu nadaje mu moc, dźwięk, brzmienie, często znajdziemy też tą nutę ironii.

W noweli odnajdziemy imię bohatera zaledwie dwa razy - czy Roth po raz kolejny ucieleśnia swoja własną osobę? Przeciwnik mógłby rzec, że ta proza to rzeczywiście książka o obronie i ochronie praw zwierząt Niemal wszyscy jego bohaterowie, tak jak powieściowy Sabat z Teatru Sabata, kochają się na umór w samym życiu i ciągle wołają o więcej:

Więcej klęsk! Więcej rozczarowań! Oszustw! Samotności! Artretyzmu! Misjonarzy! A z bożą pomocą jeszcze więcej dup! Jeszcze więcej tragicznego zawikłania we wszystkie sprawy tego świata. Samo poczucie wrzaskliwej żywotności pozwoli przejść do porządku dziennego nad obrzydliwością egzystencji.

Ta wrzaskliwa żywotność towarzyszy Rothowi - Aleksandrowi – Davidowi, zawsze buntownikowi przeciw czemuś:

Kompleks Portnoya (1967): Nadszedł okres dojrzewania – pół dnia spędzałem zamknięty w łazience, strzelając ze swojej armaty do muszli klozetowej albo do kosza z brudną bielizną, albo plask do lustra na drzwiach apteczki, przed którym stałem w opuszczonych slipach, żeby zobaczyć, jak to wytryskuje. Lub też zginałem się na dwoje nad rozbieganą dłonią, zaciskałem mocno powieki, lecz szeroko otwierałem usta, żeby poczuć na języku i zębach ten lepki płyn, przypominający maślankę i bielidło – aczkolwiek dość często, w całym swym zaślepieniu i ekstazie, spryskiwałem sobie niechcący fryzurę zupełnie jak brylantyną. Maltretowałem swój obnażony, nabrzmiały członek w świecie skłębionych chustek do nosa, zmiętych ręczników papierowych i zaplamionych piżam, wciąż drżąc ze strachu, że ktoś mnie potajemnie śledzi i że mnie nakryje na tym obrzydliwym uczynku, właśnie gdy będę się gorączkowo spuszczał. Mimo to nie byłem w stanie opanować rąk, kiedy mój ptak dawał o sobie znać w okolicy brzucha. W trakcie lekcji podnosiłem palce do góry, pytałem, czy mogę wyjść, biegłem korytarzem do ubikacji i dziesięcioma czy piętnastoma silnymi pociągnięciami brandzlowałem się na stojąco do kibla. W kinie w sobotnie popołudnie mówiłem kolegom, że wychodzę do automatu ze słodyczami… i zaszywałem się z tyłu na balkonie, gdzie puszczałem strugę nasienia do opakowania po batoniku

Autor: Olga Chruślicka Data: 30.01.2007

DOSTAWA

DARMOWA dostawa powyżej 299 zł!

Realizacja dostaw poprzez:

  • ups
  • paczkomaty
  • ruch
  • poczta

OPINIE

Nasza strona używa plików cookies, w celu ułatwienia Ci zakupów. Więcej informacji znajdziesz w polityce prywatności

© 2006-2024 Gildia Internet Services Sp. z o.o. and 2017-2024 Prószyński Media Sp z o.o. PgSearcher